Dziergnik – recenzja notatnika robótkowego
Jakiś czas temu wygrałam u Włóczykijków “Dziergnik”, czyli ich flagowy projekt pomagający ogarnąć życie osobom robiącym na drutach i szydełku. Miałam już kilka podejść do notatników robótkowych, i każdy z nich leży smętnie na półce, czekając aż być może łaskawie jeszcze kiedyś do niego wrócę. W co wątpię, bo w “Dziergniku” znalazłam wszystko to, czego brakowało mi w pustych zeszytach, teczkach z latającymi kartkami i notatkach elektronicznych. Jeśli chcecie wiedzieć, czym ujął mnie „Dziergnik”, recenzja opisuje to bardzo dokładnie.
Po co w ogóle robić notatki z robótek?
Próbowałam robić różne projekty bez notatek, nie polecam. Schody zaczynają się szczególnie wtedy, gdy odchodzimy od wzoru – używamy innej włóczki, innych drutów, przedłużamy coś czy zwężamy. A najgorzej, jeśli robimy coś z głowy, według własnego projektu.
Ja, jeśli nie notuję takich zmian, od razu o nich zapominam. Po to mam planery, notatniki i kalendarz Google, żeby pamiętały za mnie o różnych rzeczach. Skoro mogą pamiętać o tym, jak zrobiłam jakiś projekt – to chyba wiadomo, że skorzystam?
Przetestowałam już kilka różnych systemów prowadzenia robótkowych notatek – od luźnych zapisków na kartkach wkłądanych razem ze wzorami do teczki, przez puste zeszyty, aż po “Dziergnik”. I dopiero ten ostatni u mnie zadziałał.
Nie mówię, że “Dziergnik” to jedyne rozwiązanie, a wszystkie inne notesy robótkowe należałoby wyrzucić do śmieci. Jednak propozycja Włóczykijków ujęła mnie kilkoma drobiazgami.
Co ma „Dziergnik”, czego nie mają inne notatniki?
Przede wszystkim: papier. Piszę piórem, więc doceniam, kiedy notes jest przygotowany na dobrym papierze. Ten w “Dziergniku” jest lekko kremowy, ma gramaturę nieco wyższą niż w zwykłych zeszytach. Pióro radzi sobie na nim bardzo dobrze.
Jakie rubryki dostajemy do wypełnienia w “Dziergniku”?
Zaczynamy od spisu treści. Ani w Bullet Journalu, który prowadzę w Planerze Pełnym Czasu, ani w notesie robótkowym nie jest to część notesu, z której korzystam na co dzień. Może mam na razie za mało notatek, a może zbyt rzadko potrzebuję do czegoś wrócić. Na razie jeśli szukam zapisków z konkretnej robótki, po prostu kartkuję notes w poszukiwaniu odpowiedniej strony. Działa.
Kolejna część to kalendarz miesięczny bez dat. Można je sobie samodzielnie uzupełnić. Pomysł jest fajny, a kalendarz to jedna z tych rzeczy, których brakuje mi w BuJo, bo nigdy nie chce mi się rysować kalendarza samodzielnie. Nie jestem za to pewna czy kalendarz jest aż tak podstawowym narzędziem w pracy robótkowej. Gdyby to był notes profesjonalnej rzemieślniczki wykonującej swetry na zamówienie, jeszcze by to miało sens. Bo co innego można w takim kalendarzu zapisywać? Jak nie robię trwałych planów typu “dzisiaj dziergam od 17:00 do 18:30 i zrobię 15 rządków”, raczej u mnie wszystko idzie z prądem. Być może kalendarz można potraktować jako sposób zapisywania kiedy dany projekt zaczęłam i skończyłam. Nie wiem, nie bardzo przemawia do mnie ten pomysł.
Najważniejsze są jednak rozkładówki dla poszczególnych projektów. Mamy tu miejsce na wpisanie podstawowych informacji o projekcie, takich jak nazwa wzoru, rozmiar, wybrana włóczka i druty. “Dziergnik” podchodzi jednak do sprawy bardziej poważnie – mamy w nim miejsce na wpisanie numeru koloru, numeru farbowania (a to bardzo ważne, jeśli robimy większą robótkę), liczba oczek i rzędów w próbce 10 cm x 10 cm. Możemy zapisać sobie schemat, wzór (o ile jest krótki), dostajemy też bardzo dużo miejsca na notatki.
Na ostatnich stronach dostajemy miejsce na zapisanie symboli ze wzorów, których używamy.
Wielką zaletą “Dziergnika” jest jego oprawa. Okładki są zrobione z grubego, nieuszlachetnionego kartonu. Grubość i możliwość wygodnego złożenia notesu na pół pozwalają na robienie zapisków na kolanie, a jak się uprzeć, to nawet w powietrzu. Brak uszlachetnień z kolei daje nam elegancki, ekologiczny look.
Dziergnik – recenzja w pięciu zdaniach.
W przeciwieństwie do innych metod, “Dziergnik” w końcu sprawił, że trzymam notatki w jednym miejscu. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, że to zbiór gotowych rubryk do wypełniania. Czy każdy inny notes robótkowy zadziałałby u mnie równie dobrze? Trudno powiedzieć. “Dziergnik” zbiera ode mnie dokładnie te informacje, których potrzebuję do pracy, ma przyjemny, minimalistyczny design, rozkłada się na płasko i jest ogólnie wygodny w używaniu. Jedyne, czego mi w nim brakuje, to kieszonki na wydrukowane wzory, ale to jestem w stanie ogarnąć sama, doklejając kopertę na wewnętrznej stronie tylnej okładki.
Wpis „Dziergnik – recenzja” nie jest współpracą. Nie dostaję nic za to, że klikniecie w linki. Notatnika nie kupiłam sama, był nagrodą w konkursie organizowanym na koncie Włóczykijków na Instagramie.